Strona:PL Na drogach duszy.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

stara się je modulować głosem, dopomaga sobie gestem, rytmuje je, że tak powiem: jednem słowem stara się powrócić słowu pierwotną wartość, to jest wyśpiewuje poniekąd swe uczucia.
I to niesłychanie spotęgowane u Mickiewicza.
On pierwszy wśród polskich poetów wyłowił właśnie tą uczuciowość słowa przez to, że stworzył nowe pojęcia, kojarzył najodleglejsze uczucia, by dać barwną a bezpośrednią sugestyę tego, co chciał powiedzieć; przez to, że z intuitywnym geniuszem grupował i składał słowa tak, że się stały muzyką.
To też każde jego słowo, to żywe serce, co się w ręku trzyma, co drży, bije, drga; albo też jak ostre dłuto, co niezatarte ślady w sercu ryje.
Szopenowi było daleko łatwiej się wypowiedzieć.
Muzyki nie zdołano jeszcze uspołecznić; ona najwięcej zbliża się do absolutu; jest niezależną od przypadkowości, jest pierwotną i istotną. Ona jest inteligencyą i duszą słowa, a pięknie to usymbolizował Plato, gdy opowiada o onych czasach, kiedyśmy w łonie wieczności spoczywali. Idee nie miały ciała, również jak my, i były śpiewem. Ale w chwili, kiedyśmy zapragnęli form i kształtów, zapragnęli poznać się jako ciało, upadliśmy na ziemię, idee razem z nami: staliśmy się ciałem, a ucieleśnienie idei i ich upadek dokonał się w słowie. Tylko idee niektóre zachowały wspomnienie dawnego życia i śpiewają dotąd.
A takim człowiekiem, w którym wszystkie idee nie zaprzestały śpiewać, jest właśnie Szopen.
Obdarzony nerwami, których czułość była tak nadmiernie wydelikatniona, że na najdrobniejsze wrażenie odpowiadały wulkanicznym wybuchem, nerwami subtelnemi, jak macki, które tam wyczuwają, gdzie już się kończy zwykła ludzka możność odczuwania, zaczarowywał każde uczucie, co jeszcze progu świadomości nie przekroczyło, w tony.
Każdy nastrój, którego sobie uświadomić nie można, a który istnieje jako „je ne sais quoi” uczucia, wywoływał w duszy jego przynależny oddźwięk; każde choćby najdelikatniejsze, najniepo-