A w majestatycznym mroku białej nocy rozlał się blask, stężał, wyprysnął stromo w górę w długim okrzyku i zamarł nagle w milczącej głuszy: w tym krzyku kobieta, co mi te pieśni śpiewała, obnażyła swą duszę.
Słowa do tego śpiewu zdołał napisać on jeden, jedyny, bo zrodziło go to samo macierzyńskie łono boleści, gorączkowych wizyj i strasznych snów:
Wydał zaledwie parę tomików, ale pokazał tak silną, tak odrębną indywidualność, że na chwilę się nie waham zaliczyć go do najtęższych poetów niemieckich, a zbiór jego poezyj: »Der Glühende« należy do najwybitniejszych dzieł młodo-niemieckiej lyryki.
»Płomienny«, to jeden z owych bezimiennych, co przychodzą na świat w czarnej godzinie, w której, jak mówi Michał-Anioł, jest dobrze spać i być z kamienia. Przychodzi na świat z duszą, bólem i smutkiem spowitą. Z rozognionej, ciężkiej krwi wyrywają się ręce, co ustawicznie szarpią w strzępy świadomość i rozlewają ją w mgliste opary niejasnych widziadeł.