Strona:PL Na drogach duszy.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.



»Helft mir auf die Rednerbühne!
»Stützt! hebt!
»Helft! eilt!
»»Mein Herz glänzt überm Meer!«

Jest to gdyby orkan Szopenowskich akordów, miotanych burzą ku niebu, piętrzących się, skłębionych, krzyczących ku słońcu, a potem znowu nagły odpływ w łkającem szczęściu upojenia, niepojętego szczęścia, co człowieka krzyżem na ziemię rzuca:

»Mein Herz glänzt überm Meer!«




Taka jest w najgrubszych zarysach treść tych dziwnych poezyj. Niema chyba książki, którąby można z »Płomiennym« porównać — co najwyżej »Serres chaudes« Maeterlincka. Ale Maeterlinckowi braknie tej istotnej wizyonerskiej siły. Naiwne banalności mieszają się z utartymi już obrazami i wiecznie powracającą dominantą snu: białe łabędzie, płynące po cichych kanałach działają w końcu nużąco i mdło. Tylko tu i owdzie przecudny wiersz, monotonny akkord, jak dzwon rozbujały, n. p. »Et la tristesse de tout cela, ô mon âme, et la tristesse de tout cela«.
Jedno tylko ma Mombert wspólnego z Maeterlinckiem: bezwzględne zerwanie ze skostniałą tradycyą liryki.
Liryk, jakie znamy z tysiąca i tysięcy tomów, ma nagromadzony zasób zmysłowych wrażeń, które przetwarza na coraz to nowe obrazy; jego fantazye są zawsze czerpane z życia rzeczywistego: boleści jego i radości mają zawsze »przyczynę«. Liryk ten nie oddaje rzeczywistych stanów duszy, tak, jak się bezpośrednio przejawiają, ale wiąże je zapomocą logiki, łączy je mechanicznie logiczną asocyacyą.
Jest to więc liryka opisowa, pouczająca, wyświetlająca; liryka, która czytelnikowi wszystko tłomaczy i niszczy cały czar suggestyi.
Zupełnie inaczej u Momberta. Obrazy i wizye przejawiają się bez żadnego związku przyczynowego; olśniewająca jasność wy-