tryskuje nagle w ponurym zmroku; proste zmysłowe wrażenie staje się potworną chimerą; uczucie szczęścia wyłania ze siebie najintenzywniejszy ból; tęsknota zamienia się w najbliższej tysięcznej sekundy w wściekłe pożądanie, a nad cichem jeziorem sytego szczęścia czyha odraza, wstręt i przesyt.
Nigdy żadnych objaśnień, żadnych logicznych łączników, których w duszy niema. Jest tylko nagi i bezpośredni stan duszy, nie przerwany, ale i nie wiązany prąd wrażeń, raz po raz roztajemniczony, jakby snem, chwilą bez myśli i bez pamięci, by znów od nowa ciskać w jawę obrazy, widziadła, które z pierwszą częścią wrażeń nic nie mają wspólnego.
Naturalnie, że sztuka tego rodzaju stawia czytelnikowi wielkie wymagania. By ją zrozumieć, trzeba pogrążyć się w duszę poety, trzeba wssać się w najtajniejszą głębię, aż obie dusze, twórcy i czytelnika stworzą jedną.
Jest to sztuka Jedynego dla Jedynego. Z potężną siłą narzuca swe wrażenia. Wciskają się w duszę czytelnika, rozrastają się tam samodzielnie, kojarzą się z tysiącem tam już nagromadzonych wrażeń, a czytelnik staje się twórcą. Zdziwieni słuchamy obcych głosów, których nigdy nie słyszeliśmy, wspomnienia jakichś wydarzeń, które nigdy się nie zdarzyły, dusza rozrasta się, sięga rękami po za krańce nieba, oczy się zamykają, świat cały gaśnie:
»Schlafend trägt man mich
»In mein Heimatland.
»Ferne komm ich her —
»Ueber Berge, über Schlünde,
»Ueber ein dunkles Meer
»In mein Heimatland«
Gdyby gasnącą falę słyszę preludyum Szopena: jakiś obłok, rozpływający się na niebie: modre, mgliste opary, wznoszące się nad oceanem, a nad tem wszystkiem obłędna gwiazda, śniąca o wieczności...
W tej sztuce, która niczego nie wyjaśnia, nie opisuje, daje i tylko bezpośredni szereg wrażeń, niema żadnych dzielących gra-
Strona:PL Na drogach duszy.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.