Strona:PL Na drogach duszy.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

głownię, gdzieby tłum, co szedł za Tobą, mógł odnaleść zagubione skarby.
A z starych ruin zdrapywałeś pleśń, by odnaleść runy odwiecznych tajemnic.
A każdą skrytkę Twej duszy skrzętnie przeszukiwałeś, by im pokazać, jak czują, jaką drogą ich myśl się posuwa, wytłumaczyć im tajnie ich własnych dusz:
Bo tak chciało Twoje przeznaczenie.
Kazano Ci być gwiazdą, co ciemność chłonie, a otóż byłeś gwiazdą.
Coraz silniej, głębiej wżerałeś się w czarne odmęty, coraz chciwiej i gwałtowniej rozlewała się Twa jaśń w otchłannych morzach nieznanych tajemnic; tonąłeś, wypływałeś, walczyłeś z wściekłymi ciemnic nawrotami, ale otóż zmogłeś tajemną czerń, globem słonecznym rozjaśniłeś rzeczy ukryte i niepojęte.
Bo tak chciało twoje przeznaczenie:
A że z twej krwi tłum, co bieży za tobą, ssie rozkosz, że z twych zbrodni i szałów umie wycisnąć zdrój zapomnienia i kojeń, a że myśli twoją myślą, patrzy twojemi oczyma, a żeś mu rozwiązał najzawilsze zagadki, a w grubej pleśni odgrzebałeś mu ukryte znaki, torowałeś drogi przez nieprzedarte gąszcza — a żeś mu w ciemnych pieczarach wskazywał zaczarowane skarby:
Nienawidzi Cię!
Szedłeś przez pustynie wśród zawiei, które ich karawany zasypują: tyś dobrnął do oazy i do rzeźwiącej cysterny:
Jesteś w zmowie z złemi mocami!
Niszczyłeś wszystko, co ci przeszkodą w twym królewskim pochodzie na drodze stawało. Deptałeś ludźmi, co Ci zapory i wały sypali; bogactwa twe rozrzucałeś hojną, przemożną dłonią:
Jesteś zbrodniarzem!
Zstąpiłeś do ciemnych grobów, błąkałeś się po krużgankach i sklepach uświęconych kościołów; rozrywałeś pieczęcie tajnych mysteryi, wgłębiałeś się w rzeczy, których oku ludzkiemu dojrzeć nie wolno; nie uznawałeś żadnej świętości, ani żadnej władzy, ani potęgi, prócz swej własnej: Jesteś świętokradzcą!