Ta strona została uwierzytelniona.
NARODZENIE.
Otwarł oczęta, błękitne, niewinne,
W szpitalnej izbie więzienia, a mury
Przybytku nieszczęść — dom hańby ponury —
Pierwsze kwilenie słyszały dziecinne.
Rzucał się, płakał chłopczyna niebogi,
Jakby się wstydził i zdjęty był trwogą...
Może rozumiał? A na nim, złowrogi
Cień leży plamą złowieszczą i srogą.
Ale dziecinę matka z całej mocy
Do piersi ciśnie, łez kąpiąc ją wrzątkiem,
Wśród onej głuchej, bezlitosnej nocy...
A gdy dzień oświtł, twarz jej wynędzniała,
Skłoniona ponad śpiącem niemowlątkiem,
Świętej się twarzą, nie zgubionej zdała!