A dzień ślepemu uczyni się oku,
A niemy — usta otworzy.
»Kto nie ma zziębłych gdzie rozegrzać kości,
Kto łaknie, a nikt nie poda mu chleba,
Czyj język przyschnął z pragnienia,
Kto utęskniony nie zaznał miłości,
Kto próżen winy jest w obliczu nieba,
A cierpi kaźń pohańbienia, —
»Jutro rwać będzie fijołki i róże
W mirtowych gajach, na wieki szczęśliwy!
Ja go nakarmię, napoję...
I utulony ptak będzie, co w burze
Leciał za słońcem, i w cieniu oliwy
Upadnie, na gniazdo swoje.
»I wywyższeni zaś będą — nędzarze,
Wyklęci wezmą miejsca swe w świątyni,
Kiedy godzina wybije.
A lud mój ciemny w słońcu się ukaże,
A imię moje nad nim się uczyni,
A Łazarz — z grobu ożyje«.
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
On to powiedział!
...A morza i ziemie,
I zadumane palmy, i wód tonie
Słuchały...
— Niewiasty z ludu,
W rąbkach, dziateczek swych dźwigając brzemię
Na rękach, albo w umęczonem łonie,
Słuchały słów tych, jak cudu.