Strona:PL Negri Niedola Burze.pdf/200

Ta strona została uwierzytelniona.

Kopał winnice, uprawiał ogrody,
Pola... A wichry i słońce nań tchnęły
Moc świeżą czystej przyrody...

A teraz!... Pewno, nim wir go pochłonął,
Ze śmiercią walczył na pięście,
O każdy życia dech, i klątwy zionął,
I ryk szalonej, obłąkanej trwogi...
A potem — nic już... Utonął!«...

— Wdowa nie słucha. Niby ostre noże
Uparta myśl serce pruje...
— Chleb jej i dzieci porwało dziś morze...
Zginął żywiciel... zagasło ognisko...
Puste i zimne jest łoże...

I nędza... nędza... nędza!... Ruszaj w pole,
Słaba, bezsilna kobieto!
Czy w deszcz, czy w burzę, czy w skwaru mozole,
Ruszaj z motyką, z sierpem!... Sama teraz
Wygrzebuj z ziemi swą dolę!

Na ryżowisko, na bagna ziejące,
Gdzie ci nad głową odkrytą,
Jak ołów cięży rozżarzone słońce,
I gdzie pierś twoja, za nędzny grosz myta,
Miazmaty wziewa trujące...

Idź! Idź! I trwaj tak pod pożarem nieba,
Przez długie lata, wśród troski
O dach, którego głowom dzieci trzeba,
O szmat, na grzbiety sierot... o to jutro...
O nędzny kawałek chleba!...

· · · · · · · · · · · · · · · · · · ·