Wszystkie zabiegi niecne, wszystkie trudy
Poznałam w ludzkich nędz gmachu,
Między ich bezcześć wtrącona i brudy,
Drżąca od płaczu i strachu.
Aż dnia jednego, gdzie barłog rzucony
Wpośród szpitalnej spiekoty,
Czarny ptak śmierci zakrzywił swe szpony
I na mnie zatrzymał loty.
I tak umarłam w brzask duszny a szary,
Jak pies bezpański, tułaczy,
Nie słysząc słowa nadziei ni wiary, —
Słowa zbawienia w rozpaczy.
Czy widzisz włosy moje?... Po kolana
Lśniąca kaskada ich płynie...
— Bez pocałunku będzie pogrzebana,
W surowej, cmentarnej glinie.
Widzisz, jak gibkiem, wysmukłem i śnieżnem
Jest to dziewicze me ciało?
Ono raz pierwszy — pod ostrzem lubieżnem
Twojego noża zadrżało.
Dalej! Kraj, ćwiartuj, znieważaj je wzrokiem,
Nasyć się żądzy swej łupem!
Nasyć się mojej nagości widokiem,
Wszak jestem — sprzedanym trupem!
Śledź, badaj, z twarzą szyderczą, zuchwałą,
— Szczędzić mnie nie masz powodu, —
Szukaj w wnętrznościach moich, szukaj śmiało
Okropnych tajemnic głodu! —
Strona:PL Negri Niedola Burze.pdf/25
Ta strona została uwierzytelniona.
