Ta strona została uwierzytelniona.
Gdy kuje sztabę od żaru czerwoną,
Gdy łuny grają mu w twarzy,
Gdy skry się sypią, gdy oczy mu płoną,
Gdy ciemną szyję obnaży, —
Jam taka dumna z mojego siłacza,
Że nic o piekle, o niebie
Nie wiem, nie myślę, — Bóg miłość przebacza —
A tylko chcę go dla siebie!
Kiedy go czekam w izdebce poddasza,
A chwila schadzki przemija,
Coś mi dech dławi, coś boli, przestrasza
I w serce jakby nóż wbija.
Wtem krok znajomy po schodach się skrada,
Drzwi stukną, zaskrzypią progi,
A mnie drżą ręce i zrywam się blada,
Jakby dostały piór nogi.
Od dymu czarny, od kochania jasny,
Z uśmiechem wchodzi schylony,
Już mnie utulił, już w uścisk mnie ciasny
Drogiemi objął ramiony!
