Wtedy cyganka twarz śniadą podparła
I rzekła: — »Na co mi dalej wlec życie,
Gdy miłość moja umarła?« —
...Z listka na listek wiew leci a wzdycha...
— »I wnet o wiecznym spokoju jej prawi
Woda głęboka i cicha.
O zapomnieniu prawi«. — Jakaś skarga
Przewiewa w szumach: — Tak wszystko stargane,
Gdy miłość życie potarga...
— »Więc się cyganka podniosła, i drżącą
Pięść zacisnęła, i szczęścia ułudę
Przeklęła w obliczu słońca.
Potem skoczyła w wodę. Jej ognisty
Warkocz, jej młode ciało pokalane,
Nakrył nurt chłodny i czysty«. —
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
Tak opowiada wiatr. A noc ponura
Schodzi w głąb boru, co w mrokach swych duma,
A czoło jej kryje chmura.
I zwolna, zwolna wiatr wyżej się wzbija,
Płacze, zawodzi, i z dzikim poświstem
Mroczne swe skrzydła rozwija.
Aż nagle łkanie śmiertelne wybucha,
I krzyk, i wycie przeciągłe rozpaczy...
A przerażony bór słucha.
I cisza. Słychać stłumionych słów dźwięki,
I gniewne klątwy szeptane w przelocie,
I tchy zdyszane i jęki.