Ta strona została uwierzytelniona.
Na łaskę morza, bez woli, bez siły, —
Ofiar z utkwionem wskroś piersi żelazem,
Rozbitków losu i fali.
Rzekli mi: — »Co tam na ziemi się dzieje?« —
Odpowiedziałam: — Łzy płyną,
Obłuda górą, nienawiść szaleje...
Stokroć szczęśliwsi wy, na dnie skalistem,
Gdzie srebrne wiry się winą!
— Rzekli: — »Zejdź do nas w te jasne ochłody,
Między alg lekkich warkocze!
Miłość uchronę ma w głębiach tej wody,
Na ziemi zasię nie zaznasz spokoju...
Tu koniec... Zejdź w to przezrocze!«
· | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · | · |
I oto ponad widmowe ich ciała
Ugasać poczęły zorze,
A toń bezbrzeżna w półmroku się zdała,
Jak ciche spoczynku łoże.