Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/28

Ta strona została przepisana.

ra ma odejść za miesiąc, a potem zajmiesz jej miejsce. Cóż do licha, nie jesteś przecież głupia!... Wystukiwania na maszynie można się prędko nauczyć. A i z rachunkami poradzisz sobie, choć, co prawda, nietęgo ci z tem szło na kursach. No i cóż? Jesteś zadowolona?... Dostaniesz pięćdziesiąt franków na miesiąc, rozumie się, jak się już nauczysz i obejmiesz miejsce na dobre. A potem, z czasem... Zarobisz w każdym razie tyle, że starczy ci na życie. No i cóż?... zgadzasz się? czy nie?... Możesz mi podziękować, zasłużyłam chyba na to. Gdyby nie ja, zostałabyś tak do końca życia, właściwie do głodowej śmierci, z oczami wlepionemi w niebo. No... musisz się ruszyć, do djabła!... Dyrektor oczekuje cię w kantorze we środę.
— Dziękuję pani.
I tylko tyle, ale donnie Karoli wystarczyło to. Chyba nigdy, póki żyła, nie miała do nikogo takiej długiej przemowy. Odsapnęła, wstała, myśląc z prawdziwą przyjemnością, że czeka na nią, pozostawiony na górze na popielniczce, niedopałek cygara, pożegnała dziewczynkę krótkiem, łaskawem skinieniem głowy i potoczyła się ku schodom, majestatycznie ciągnąc za sobą ogon odwiecznego swojego flanelowego szlafroka w pasy czerwone, szafirowe i fijołkowe.


∗             ∗