Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/33

Ta strona została przepisana.

dząc go i nie czując; był tu wszakże: cząsteczki jego przywarły do atmosfery zgęszczonej, do wirowego ruchu transmisyj, do żywej substancji maszyn... Głos fabryki był głosem Anny, wołającej: Weronko! Weronisiu! Weroneczko!...
Smutne, słodkie słowa szły wciąż z ust zmarłej, zawsze czujnej i nieukojonej w miłowaniu swojem matczynem, szły ku dziewczynce, która zbyt późno zrozumiała długie, pełne pokory poświęcenie:
— Dziecko, dziecino, i ty tutaj?... Nie moja wina, że odeszłam nie w porę.
Być udoskonalonem narzędziem do wytwarzania, ubraniowych materjałów barwnych, lub narzędziem do mechanicznego wystukiwania na maszynie listów handlowych — czyż nie na tym polega dla jednej i dla drugiej powszednia konieczność zarabiania na chleb?... Czy uda się szyderczym, gadatliwym chochlikom klawiszy, pod których rytm tak dobrze nauczyła się Weronka skandować tarantelę marzeń, stępić, skrzywić, wykoleić z drogi jej właściwego przeznaczenia naturę o szczególnie wysubtelnionej wrażliwości jaką w sobie czuła?...
Za chleb, za trzewiki, za utrzymanie się przy życiu. A tymczasem czuła, że tępe znużenie stanie murem żelaznym pomiędzy nią a utajoną głęboko istotą duszy jej własnej. Miałażby więc przejść przez życie, nie zdoławszy zdać sobie sprawy, kim jest i po