Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/37

Ta strona została przepisana.

z głodu. A za co mam im dać jeść?... Mam ich dwoje, jestem wdową... Płaca w fabryce nie wystarcza. Moja mordęga więcej warta niż te marne grosze, które mi za nią dają. Kto ma prawo nazywać mię złodziejką?... Lata całe już męczę się, dźwigam ten krzyż. Nikt z was nie wie, nikt nie może zrozumieć,..
Starszy rachmistrz zbliżył się, aby ją podtrzymać. Trzęsła się cała, dygotała... Dreszcz nieustanny wstrząsał jej rękami, ramionami, piersią zapadłą. Atak histerji wyginał, kurczył jej całe ciało.
— Niech pani odejdzie stąd. To nie dla pani widok — odciągał sekretarz przerażoną, bladą jak płótno, Weronkę.
— Odprowadzę panią — szepnął jej do ucha dyrektor. — Chodźmy, chodźmy. Juź późno. Pozostawmy tę nieszczęśliwą; niech tam sobie sama, jak może, da radę z administracją. Chodźmy.
Wyszli w płonący żar zachodu. Mężczyzna niósł nieledwie towarzyszkę swoją, tak osłabłą z wrażenia, że chwiała się na nogach, blada, jak gdyby cała krew spłynęła jej z żył. Po raz pierwszy otoczyło małą samotnicę męskie ramię opiekuńcze, po raz pierwszy zatroszczył się mężczyzna o usunięcie kamyka z jej drogi. Poddała mu się ufnie, jak dziecko, jak gdyby ten brodaty, muskularny wielkolud, pałający żądzą dzikiego zwierza pod maską form układnych, był jej ojcem..