Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/4

Ta strona została przepisana.

łąki i pola i jedynie swojemu ukochaniu życia i niewyczerpanej swojej energji nerwowej zawdzięczała odporność na dziesięciogodzinną orkę przy warsztacie tkackim. Pracowała niezmordowanie od świtu do nocy, nie tracąc mimo to pogody ducha.
— Tak, — powtórzyła dziewczynka — tak... bogacze... — Prostopadła zmarszczka, przecinająca jej czoło, postarzała ją tak, że wydawała się starszą niemal od matki.
Anna zaczęła nucić. Natura jej silna, łatwo zmieniająca nastroje, nie znosiła na dłuższą metę smutku ani cierpienia. Posiadała, jak ptaki, instynkt śpiewu i beztroski. Wystarczał jej widok promyka słońca murze przeciwłegłym, aby piosenka zrywała się sama z jej ust. Głosik miała niewielki, ale lekki i dźwięczny jak głos dwudziestoletniej dziewczyny.
Weronka zupełnie była inna. W duszy jej rodziły się i wibrowały tłumionemi akordami melodje poważne i słodkie, ilekroć jednak otwierała usta, aby je wydobyć na zewnątrz, głos brzmiał chrypliwie, urywał się, zacinał. Milkła wówczas i pozostawała niema przez długie godziny w ciszy bielonych wapnem, zupełnie niemal pozbawionych mebli, izdebek, gdzie — poza godzinami szkolnemi — żyła w oczekiwaniu powrotu matki z fabryki.
Obrazy i postacie, wyraźne, niemal rzeczywiste, zaludniały jej samotność, wymowniejszą i bardziej drgającą życiem niż zgiełkliwe zbiorowiska ludzkie.