Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/48

Ta strona została przepisana.

mi bryłami cieni, że wstrząsnęły one i oszołomiły dusze czytelników.
Prasa i publiczność wzięły w opiekę Weronkę Longhenę.
Bez wysiłku, niespodziewanie, rzucona została na pełne światło dnia. Znalazła się w domu szklanym, wystawiona na pożądliwą i niezawsze życzliwą ciekawość ogółu; nie pozostawiono jej najcieńszej nawet zasłony, po za którą mogłaby ukryć się jej dusza. Zbyt wiele dała ze siebie w tym pierwszym utworze, aby mogło pozostać coś jeszcze, zazdrośnie przez nią samą utajonego. Zachwycała ją wszakże ta wyrafinowana udręka. Nie przez gorączkową próżność i żądzę wystawiania samej siebie na pokaz — była na to zbyt prosta i zbyt dumna — lecz dla tego jedynie, że co dnia o świcie, budząc się, miała pewność stawania do nowej walki, do nowych wysiłków, aby uzbroić się do niej. Nauczyła się opanowywać, ujmować w karby własną sztukę, przenikać w głąb serc i charakterów, aby bolesnem napięciem woli wyciągać z nich krwawiące jądro prawdy i wywypowiadać ją najtrafniejszemi, jedynie właściwemi słowami. Przewodnictwo „drogiego Mistrza“, mającego dla niej autorytet ojca, cennem było dla niej, bowiem wskazywało jej kierunek życia i zmuszało do poważnych studjów, do jakich odrazu ją zaprzągł. Niekrępowana niczem wolność, z której korzystała, jako dziennikarka i powieściopisarka, otworzyła przed