Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/52

Ta strona została przepisana.

chwili poczuli oboje: mężczyzna i kobieta, jakiem szczęściem bezmiernem jest życie.
Gwałtowność, z jaką rzucili się wzajem ku sobie, nie zawiodła ich; każde z nich w tym rozpędzie zderzenia, odcisnęło na drugiem stygmat własnej osobowości. A tak mocarna była ich miłość, że często w tłumie najbardziej zwartym doznawali uczucia wkraczania w progi śmierci, na ponowne, doskonałe bytowanie.


∗             ∗

— Weronko — mówił, siedząc w rogu wagonu przy oknie, naprzeciwko niej, w owo rozprażone do białości świąteczne popołudnie i tuląc w wielkich swoich, muskularnych, nerwowych dłoniach drobne, bezwolne ręce kobiety. — Weronko, dzisiaj jesteśmy jak dwoje dzieci na wakacjach. Cieszysz się?...
— Tak. Ale jaka dziwna przyszła ci fantazja, Faustynie?...
— Dla czego?... Jedziemy, aby poślubić się, bez uroczystości i bez świadków, tam, gdzie się wychowałaś. Chcę tego. Chcę, abyś temi drogiemi paluszkami pokazała mi miejsca i rzeczy związane z twojem dziecięctwem. Wiem wszystko. Opowiedziałaś, opisałaś wszystko w twojej książce, ale nie wystarcza mi to. Chcę cię widzieć tam, chcę cię tam kochać. Musisz być moją, bezpodzielnie, moją od początku.