Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/53

Ta strona została przepisana.

— Tak.
Odpowiedziała „tak!“ tak samo naturalnie, jak on powiedział: „chcę!“ — Wystarczyło, że przemówił do niej, dotknął jej ramienia, aby utraciła wszelką wolę. Dawało jej to taką samą roskosz, jaką daje sen, kiedy się jest znużonym.
— Sądzisz, że powróciłabym, gdyby nie ty?... Zbyt wiele tam przecierpiałam... Ale z tobą!... Z tobą poszłabym nawet na śmierć.
— Na śmierć?... Nie, na przeżywanie powtórne. Postaraj się przypomnieć sobie. Musisz przypomnieć sobie każdy szczegół najdrobniejszy. Jesteśmy już blisko. Minęliśmy ostatnią stację. Godzina i dwadzieścia pięć minut drogi!... Skok jeden...
Podniósł i zdjął woalkę, osłaniającą jej twarz, i — że byli sami jedni w przedziale — wziął ją w dłonie jednym ze swoich gestów szerokich, udając, że chce ją ugryść.
— Ani mi się waż czegoś zapomnieć!... Pożrę cię!...
Oczy Weronki zaszły mgłą roskosznego omdlenia; dreszcz miłosny przebiegł po całem jej ciele, od karku wzdłuż pleców.
Nie była już niczem więcej, jeno jego rzeczą, grą zmysłów, którą mógł kierować dowolnie.