Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/8

Ta strona została przepisana.

O słodkiej godzinie zmierzchu, oparta o krawędź, wychodzącego na ogród balkoniku, snuła Weronka przędziwo marzeń o stworzonych przez samą siebie postaciach, za któremi szły tęskne jej oczy. Drzewa i krzewy, kwiaty i kolumny, kamienie i okna... wszystko patrzyło na nią ludzkiemi oczami, przemawiało do niej przyciszonym szeptem ludzkich głosów. Rozmarzona, zobojętniała na wszystko, czuła, że dusza jej wzbiera radością pełni życia.

∗             ∗

Pewnego popołudnia w porze karnawałowej (plusk deszczu i blaski słońca zmieniały się wciąż kolejno) majestatyczna dama, z szacunkiem nazywana przez wszystkich donną Karolą, wlokącą zawsze po pokojach treny pompatycznych szlafroków i przemawiająca stanowczym tonem władczyni — spotkawszy Weronkę w bramie, zagadnęła ją:
— Lubisz gorące ciasteczka z konfiturami?... Będziesz mogła jeść ich, ile zechcesz, dzisiaj wieczorem u nas, jeśli pomożesz pokojówce podawać do stołu.
Rumieniec oblał twarz dziewczynki, nie śmiała jednak odmówić; nie mogła tego zrobić!
Wieczorem poszła, ustrojona starannie przez matkę, która szepnęła jej już na schodach:
— A pamiętaj przynieść kilka sztuk i dla mnie...