Strona:PL Negri Pieniądze.pdf/9

Ta strona została przepisana.

Wprowadzono ją odrazu do kuchni, gdzie w tej chwili właśnie wyjmowała kucharka z pieca apetycznie dymiące, pachnące, złotawe ciasteczka, które obsypywała na gorąco miałkim cukrem z wanilją. Pokojówka, śmiała, prostacza, wygadana dziewczyna, wsunęła Weronce w ręce tacę, uginającą się pod stosem wonnych słodyczy i nakazała jej:
— Uważaj, mała... Trzymaj mocno!... i idź za za mną... I, ujmując drugą taką samą tacę, weszła wraz z dziewczynką do sali jadalnej.
Blask licznych świateł olśnił oczy Weronki, oślepiając je nieledwie. Nanetka i Ninka, w różowych sukienkach, z szerokiemi różowemi wstążkami, przepasującemi zaczesane w górę włosy, nie spojrzały na nią nawet. Chichotały wesoło ze swojemi przyjaciółkami, — a ona w tym jarzącym blasku świateł widziała bukiety hortensji, snopy mieczyków i kielichy irysów, tworzące orszak księżniczki Oliwji.
Dławiące uczucie wstydu przygwoździło ją do miejsca, o trzy kroki od oszklonych drzwi wejściowych, z tacą dygococą w jej rękach.
— Któż to były te osoby w jedwabnych sukniach i czarnych frakach?... Dlaczego ona właśnie miała usługiwać im?... Czy nie mogły usłużyć sobie same?...
— Na lewo, na lewo — ostrzegła ją szeptem pokojówka.
— Na lewo głuptasie!...