Strona:PL Negri Sługa.pdf/3

Ta strona została uwierzytelniona.




Szare, dychawiczne, smutne stadło małżeńskie: zamiatacz ulic, bardziej niechlujny od brudu, jaki zbierał w zaukach podmiejskich, i marna szwaczka, nawpół oślepła od ciągłego ślęczenia nad igłą, — dało pewnego dnia życie dziewczynce. Niepożądanej, niekochanej, cierpianej z musu, jak nędza, wysysająca krew z żył matki, jeszcze młodej, i zginająca do ziemi ciało ojca, jeszcze niestarego.
Córka dwu istot słabych urodziła się brzydką i brzydką wyrosła. Mając lat dwanaście, krępa, z grubą, pospolitą, twarzą z małemi, skośnemi, japońskiemi oczkami, rozjaśniającemi światłem dobroci rysy, jak gdyby wyciosane toporkiem z kamienia, oporządzała cały skromny dom rodziców. Zamiatała izbę, słała wielkie łóżko i własny tapczanik, prała w ceberku łachmany ojcowe, a nadewszystko, otaczała ciepłem czujnej i troskliwej opieki przedwczesne niedołęstwo matki, osiwiałej i pomarszczonej w czterdziestym roku istnienia, nawpół ślepej od ciągłego szycia, obo-