GŁOS Z ZA DRZWI: Swój. W imieniu wolności, otwieraj!
PRZECHRZTA: Bracia, do młotów i powrozów!
LEONARD: (wchodząc) Dobrze, obywatele, że czuwacie i ostrzycie puginały na jutro.
A ty co robisz w tym kącie?
JEDEN Z PRZECHRZTÓW: Stryczki, obywatelu.
LEONARD: Masz rozum, bracie. Kto od żelaza nie padnie w boju, ten na gałęzi skona.
PRZECHRZTA: Miły obywatelu Leonardzie, czy sprawa pewna na jutro?
LEONARD: Ten, który myśli i czuje najpotężniej z nas wszystkich, wzywa cię na rozmowę przeze mnie. On ci sam na to pytanie odpowie.
PRZECHRZTA: Idę, a wy nie ustawajcie w pracy! Jankielu, pilnuj ich dobrze!
CHÓR PRZECHRZTÓW: Powrozy i sztylety, kije i pałasze, rąk naszych dzieło, wyjdziecie na zatratę im. Oni panów zabiją po błoniach, rozwieszą po ogrodach i borach, a my ich potem zabijem, powiesim. Pogardzeni wstaną w gniewie swoim, w chwałę Jehowy się ustroją; słowo jego zbawienie, miłość jego dla nas zniszczeniem dla wszystkich. Pluńmy po trzykroć na zgubę im, po trzykroć przeklęstwo im!
∗
∗ ∗ |
PANKRACY: Pięćdziesięciu hulało tu przed chwilą i za każdem słowem mojem krzyczało: „Wiwat!“ Czy