Strona:PL Nie-boska komedja (Krasiński).djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

PRZECHRZTA: Tędy droga twoja, tam jaru początek.
MĄŻ: Hej! Jezus i szabla moja!

(zrzucając czapkę i zawijając w niej pieniądze)

Weź na pamiątkę rzecz i godło zarazem!
PRZECHRZTA: Wszak zaręczyłeś mi słowem, jw. panie, bezpieczeństwo tego, który dziś o północy.....
MĄŻ: Stary szlachcic dwa razy nie powtarza słowa. Jezus i szabla moja!
GŁOSY W KRZAKACH: Marja i szabla nasza! Niech pan nasz żyje!
MĄŻ: Wiara, do mnie! Bądź zdrów, obywatelu! Wiara, do mnie! Jezus i Marja!


∗                ∗
Noc.
Krzaki — drzewa.

PANKRACY: (do swoich ludzi) Położyć się twarzą do murawy, leżeć w milczeniu, ognia mi nie krzesać, nawet do fajki, a za pierwszym strzałem skoczyć mi na pomoc. Jeśli strzału nie będzie, nie ruszać się do dnia białego.
LEONARD: Obywatelu, raz cię jeszcze zaklinam...
PANKRACY: Ty przylep się do tej sosny i dumaj!
LEONARD: Mnie jednego przynajmniej weź z sobą! To pan, to arystokrata, to kłamca!
PANKRACY: (wskazuje mu ręką, by został) Stara szlachta słowa dotrzymuje czasem.


∗                ∗
Komnata podłużna.

Obrazy dam i rycerzy, porozwieszane po ścianach — w głębi filar z tarczą herbowną. — MĄŻ siedzi przy stoliku marmurowym, na którym lampa, para pistoletów, pałasz i zegar; naprzeciwko drugi stolik, srebrne konwie i puhary.