MĄŻ: Nie — przez syna mego — przez żonę nieboszczkę moją, nie — jeszcze raz mówię: nie!
GŁOSY KOBIECE: Zlituj się! Głód pali wnętrzności nasze i dzieci naszych — dniem i nocą strach nas pożera!
GŁOSY MĘŻCZYZN: Jeszcze pora — słuchaj posła — nie odsyłaj posła!
OJCIEC CHRZESTNY: Całe życie moje obywatelskiem było i nie zważam na twoje wyrzuty, Henryku. Jeślim się podjął urzędu poselskiego, który w tej chwili sprawuję, to, że znam wiek mój i cenić umiem całą wartość jego. Pankracy jest reprezentantem obywatelem, że tak rzekę...
MĄŻ: Precz z oczu moich, stary!
Przyprowadź tu oddział naszych!
BARON: Zgubiłeś nas, hrabio.
DRUGI: Wypowiadamy ci posłuszeństwo.
KSIĄŻĘ: Sami ułożymy z tym zacnym obywatelem warunki poddania zamku.
OJCIEC CHRZESTNY: Wielki mąż, który mnie przysłał, obiecuje wam życie, bylebyście przyłączyli się do niego i uznali dążenie wieku.
KILKA GŁOSÓW: Uznajemy — uznajemy!
MĄŻ: Kiedyście mnie wezwali, przysiągłem zginąć na tych murach — dotrzymam, i wy wszyscy zginiecie wraz ze mną.