Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/113

Ta strona została przepisana.

Leżał z dala, jej szaty dłoń nie tknęła krewka.
Miała spokój, a tego tylko chciała dziewka.

       643 Przyszła służba i szaty przyniosła im nowe,
Co na ślubny poranek od dawna gotowe,
Wszyscy byli weseli, lecz ciężko strapiony
Był król, choć go nad innych wznosił blask korony.

       644 Jak każe stary zwyczaj i odwieczne prawo,
Poszedł Gunter z Brunhildą do kościoła żwawo,
By wysłuchać mszy świętej; przybył Zygfryd z żoną
Ścisk był wielki w kościele, liczne wiernych grono.

       645 A przyniesiono, co się królowi należy,
Korony i królewskiej zapasy odzieży.
Ksiądz ich pobłogosławił, a gdy msza skończona,
Na czterech głowach jasno błyszczała korona.

       646 Wiele pacholąt, sześćset może albo więcej
Miecz rycerski z prawicy dostało książęcej,
Radość wielka powstała po krainie całej —
W ręku młodych rycerzy kopie pękały.

       647 W oknach stały dziewoje, patrząc na igrzyska,
Przed niemi moc puklerzy w słoneczku połyska.
Lecz król rzucił zabawy i rycerskie koło,
Wśród wesołej ochoty posępne miał czoło.

       648 Niejednako się młodym małżonkom powiodło!
Wiedział rycerz odrazu, co króla ubodło,
Więc przystąpił poufnie i począł go badać:
„Jakże tam dziś wypadło? Raczcież opowiadać!“

       649 A Gunter rzekł: „Doznałem haniebnego sromu,
„Ot, sprowadziłem dyabła, nie żonę, do domu,
„Chciałem ją czule pieścić, ona mnie tymczasem
„Na haku powiesiła, związanego pasem.