Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/116

Ta strona została przepisana.

       664 Wiedział, po co przychodzi, — więc służbie kobiecej
Kazał precz pójść; gdy wyszły niewiasty z świetlicy,
Król możny sam dziś urząd sprawuje klucznika
I drzwi na dwie zasuwki żelazne zamyka,

       665 A świecę za kotarą ustawia wspaniałą.
Zaraz rozpoczął Zygfryd, jako wypadało,
Wdzięczną igraszkę, niby prosząc o roskosze.
— Gunter cieszył się z tego i trapił potrosze.

       666 Położył się na łożu Zygfryd blisko przy niej:
Ona rzekła: „Daj pokój, boć znowu uczyni
„Jak przeszłej nocy, wielką przykrość moja siła!“
— Potem się na Zygfrydzie strasznie za to mściła.

       667 Zygfryd się nie odzywał, nie wyrzekł ni słowa,
A Gunter, choć nie widział, poznał, że dochowa
Przysięgi i rozkoszą z nim się nie podzieli.
Oni zaś nie spoczęli dzisiaj na pościeli!

       668 Zygfryd udawał męża i ujął w objęciu
Silnie wspaniałe kształty pięknego dziewczęcia,
Lecz ona go na ławę wyrzuciła z łóżka,
Iż głowa zatrzeszczała o krawędź podnóżka.

       669 Zerwał się jednak zaraz i chciał po raz drugi
Siłą swą do miłosnej zmusić ją posługi,
Lecz doznał wiele od niej w tej próbie boleści.
— Nie wiem, czy która inna tak broni swej cześci. —

       670 Bo gdy nie chce ustąpić, lecz się do niej tuli
Zerwała się z posłania. — „Nie drzej mi koszuli!
„Nieskromny jesteś oto! ale pożałujesz,“ —
Zawołała — „i znowu siłę mą poczujesz!“