Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/118

Ta strona została przepisana.

       678 I rzekła: „Możny królu, przebacz mi łaskawie!
„Com zrobiła przykrego, wszystko to naprawię —
„Opierać się nie będę twej chęci napróżno,
„Widzę, że umiesz zmusić, bym była usłużną.“

       679 Zygfryd ustąpił z łoża, gdzie dziewka leżała,
Jakoby prędko szaty chciał pościągać z ciała,
Lecz pierwej jeszcze ujął królowę za rączkę
I zgrabnie, że nie czuła, ściągnął jej obrączkę

       680 A wziął i pas jej także, ową piękną wstęgę.
Nie wiem, czy chciał jej swoją pokazać potęgę —
Dał ją żonie, lecz potem pożałował snadnie.
Tymczasem legł król w łożu przy dziewce układnie.

       681 Uchwycił ją w objęcia gorąco i tkliwie.
Musiała wnet zapomnąć o wstydzie i gniewie.
A po tem uściśnięciu dziewka nieco zbladła,
Owa siła niezmierna zaraz jej odpadła.

       682 Jako innej kobiecie, tyle jej zostało.
Gunter wciąż obejmował miłośnie jej ciało,
Choćby chciała się oprzeć, zabrakło by mocy,
Tak ją Gunter poskromił miłością tej nocy.

       683 Leżała już roskosznie teraz koło niego
Żona w tkliwej pieszczocie, aż do dnia białego —
Zaś Zygfryd do swej żony tymczasem pospieszył
I serdecznem przyjęciem wielce się ucieszył.

       684 Wymijał zręcznie, kiedy pytała, gdzie bywał,
A co przyniósł jej z sobą, tak długo ukrywał,
Aż w jego kraju wreszcie chodziła w koronie,
Wtedy nie chował więcej, co przyniósł swej żonie.

       685 Na drugi dzień twarz króla jaśniała weselej,
Niż wczoraj, więc na dworze bawiono się śmielej