Podskoczył lew po strzale trzy razy, padł potem —
A orszak dzięki składał za trafny strzał grotem.
937
Padł z jego ręki jeszcze bawół, łoś rogaty,
Cztery żubry, olbrzymi jeleń rosochaty,
Rumak niósł go tak chyżo, iż nic ujść nie zdoła
Więc jelenie i łanie padały do koła.
938
Wytropił ogar dzika olbrzymiego w lesie,
Uciekał zwierz, a rumak Zygfryda już niesie,
Bo mistrz łowców tej pięknej zdobyczy nie rzucił.
Wściekły odyniec wprost się ku niemu obrócił.
939
Krymhildy mąż powalił dzika jednem cięciem, —
Nikt by się nie uporał tak snadnie z zwierzęciem.
Gdy padł, odprowadzono ogara na smyczy,
A łowcy przyglądali się świetnej zdobyczy.
940
Rzekli: „Jeśli bez ujmy jakiej być to może,
„Toć nam zostaw, cny panie, coś zwierzyny w borze,
„Bo inaczej dziś góry wypróżnisz i knieje“.
Na te słowa on rycerz dziarski się rozśmieje.
941
Tymczasem się w około gwar rozległ donośny,
Krzyk ludzi, psów szczekanie i hałas tak głośny,
Iż echem brzmiały bory i górskie manowce,
Bo sfor dwadzieścia cztery rozpuścili łowcę.
942
Padło zwierzyny dosyć tego dnia; każdemu
Chciało się, by pierwszeństwo w łowach przyznać jemu,
Lecz napróżno kto siły w tych zabiegach trawił,
Kiedy się siłacz Zygfryd przy ognisku stawił.
943
Kończyć się miały łowy, więc co kto pozyska
I ubije, to wreszcie znosi od ogniska,
Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/156
Ta strona została przepisana.