Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/157

Ta strona została przepisana.

Skóry, futra, zwierzynę poznosili radzi
I mięsa w bród do kuchni dla króla czeladzi.

       944 Wtedy król kazał łowcom ogłosić do koła.
Iż nadszedł czas przekąski, więc ich głośno woła
Głos rogu — tak wzywano mężów do ogniska,
Dano znać, że król czeka u obozowiska.

       945 Z Zygfryda towarzyszy rzekł jeden: „Ot, panie,
„Słyszę róg; umówione to dla nas wezwanie,
„By wracać. Niech dźwięk rogu odpowiedź zaniesie!“
Więc poczęto myśliwych strębywać po lesie.

       946 Zygfryd rzecze: „Wracajmy, i ja trąbkę słyszę!“
Poniósł go rumak przodem, za nim towarzysze,
Zerwał się zwierz przed nimi, strwożony hałasem,
Dziki niedźwiedź, a Zygfryd rzekł łowcom tymczasem:

       947 „Wyprawię figla waszej łowieckiej drużynie,
„Spuśćcie psa, ot, niedźwiedzia zoczyłem tu ninie,
„Niechże i on pojedzie z nami do ogniska,
„Chyba że wprzódy umknie i wolność pozyska“.

       948 Spuszczono psa, a niedźwiedź umyka po lesię,
Zygfryd w czwał za nim, myślał, że go koń poniesie
Równo z zwierzem, lecz nagle wjechał między kłody
Powalone, a niedźwiedź mógł mu ujść bez szkody.

       949 Więc skoczył Zygfryd z konia i raźno poskoczył
Za niedźwiedziem, co sobie bezpiecznie już kroczył,
Bo widział, że go kłody wstrzymały. Dogonił
Zwierza i związał silnie, choć się niedźwiedź bronił.

       950 Nie zdołał ugryść, ani pazurem junaka
Szarpnąć, bo go do siodła przypiął i rumaka