Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/158

Ta strona została przepisana.

Dosiadł. Tak do ogniska wiózł swą zdobycz rzadką,
By towarzyszom sprawić zabawkę tą gratką.

       951 Dumnie zjeżdżał do ognia on, rycerzy chluba.
W górę strzela kopia, potężna i gruba,
Koncerz aż ku ostrodze zwiesił się na toku,
A złoty róg myśliwski miał rycerz u boku.

       952 Nikt się do lasu w lepszej nie wybrał odzieży:
Czarna jedwabna szata na rycerzu leży
I kołpak sobolowy bogato zdobiony,
Zaś na sajdaku lite błyszczą się galony.

       953 Wonną pantery skórę narzucił na barki
Zygfryd, a na ramieniu wisiał mu łuk szparki,
Lecz aby łuk ten napiąć, trzeba się posłużyć
Korbą, on jeden tylko mógł tej broni użyć.

       954 Cały był obleczony w odzież z wydrzej skóry,
Po niej futro bogate od dołu do góry,
A między jasnym włosem błyszczą z każdej strony
Złote druty, bo niemi był strój ozdobiony.

       955 Miał też i Balmung z sobą, broń szeroką, piękną
A tak ostrą, iż hełmy by najtwardsze pękną
Niezawodnie od ciosu, bo klingę ma tęgą.
Więc dumny był myśliwy swą wielką potęgą.

       956 By wszystko opowiedzieć, — miał on naostatek
W kołczanie pięknie zdobnym strzał ostrych dostatek
Z złotą obrączką, z grotem szerokości dłoni,
Zginie wnet, kogo takim pociskiem dogoni.

       957 Tak okazale jechał Zygfryd do stannicy.
Ujrzeli go z daleka Guntera lennicy,