Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/163

Ta strona została przepisana.

Lecąc na wszystkie strony, tarcz poszła w kawały,
Bo krwawej zemsty żądał on witeź wspaniały.

       986 Upadł Hagen na ziemię pod Zygfryda ciosem
Tak silnym, że aż pola zagrzmiały odgłosem,
Gdyby miał miecz, morderca byłby zginął marnie.
Zygfryd wrzał gniewem, straszne bo cierpiał męczarnie.

       987 Zbladł i na nogach dłużej ustać nie miał siły,
Bo moc i dzielność ciała wnet go opuściły,
Kiedy śmiertelna bladość okryła mu lice.
— Nie mało łez wyłały stąd piękne dziewice.

       988 Pada rycerz, gdzie kwiaty jaśniały na łące,
Z rany płyną obficie strugi krwi gorące,
Więc gdy nieposkromiony ból mu w sercu wierci.
Łaje tych, co przyczyną byli jego śmierći.

       989 Wołał śmiertelnie ranny: Tchórze, podli tchórze!
„Mógłżem myśleć, że tego u was się dosłużę?
„Byłem wam zawrze wierny, za toż cierpię ninie?
„Wy gotujecie straszną zakałę rodzinie.

       990 „Ród wasz shańbion, shańbione, co się kiedy zrodzi,
„Potomstwo wasze późne, bo tak się nie godzi,
„Mścić na nieprzyjacielu krzywdy ni cierpienia!
„Niegodniście uczciwych rycerzy imienia!“

       991 A już na miejsce zbrodni przybiegło niemało
Rycerzy, niejednego serce zabolało!
Kto cenił cześć rycerską, żałował go szczerze,
Jako zasłużył witeź, dzielny w każdej mierze.

       992 I król burgundzki skargi z innymi wywodzi,
A rycerz na śmierć ranny rzecze: „Czyż się godzi,