1067
Cudem iście, że zdrowa, została i żywą, —
Orszak kobiecy skargę łączył żałośliwą:
„Hej, wy Zygfryda druhy, błaganie zanoszę,
„I przez mą wierność dla was, zlitujcie się, proszę.
1068
„Niech mi los w mej boleści tę pociechę zdarzy,
„Bym się raz jeszcze jego przypatrzyła twarzy.“
Nie przestała żałośnie błagać i napierać,
Iż trzeba było trumnę raz jeszcze otwierać.
1069
Przyszła, gdzie zwłoki były, na ręce podniosła
Śliczną głowę i rzekłbyś pocałunkiem zrosła
Się z małżonkiem, do trupa przywarta ustami
A oczy jej krwawemi zapłakały łzami.
1070
Straszne było rozstanie od drogiego ciała.
Ponieśli trumnę, ona na miejscu została
I bez zmysłów upadła, tak ją żałość sroga
Zdjęła, iż mogła życiem przypłacić nieboga.
1071
A gdy zacnego pana już złożono w grobie,
Długo za nim płakali w smutku i żałobie
Ci, co z nim z Nibelungów ziemi tu przybyli.
Zygmunt odtąd wesołej nie zaznał już chwili.
1072
Byli tacy, co trzy dni przy zwłokach strawili
I przez trzy doby całe nie jedli, nie pili,
Aż ciało się o swoje upomniało prawa
I jak zwykle strudzonych posiliła strawa.
Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/175
Ta strona została przepisana.