Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/182

Ta strona została przepisana.

„Gdzie męża zranić można, alem nie myślała,
„Iż ku niemu tak srogą nienawiścią pała.

       1112 „Inaczej bym go w ręce nie wydała wroga,
„A teraz łez bolesnych nie lała nieboga:
„Ale też mej przyjaźni nie zyska morderca.“
Więc ją Giselher błagał znów z całego serca,

       1113 Aż się nareszcie króla pozdrowić zgodziła.
Przyszedł Gunter, z nim druhów co najlepszych siła,
Tylko Hagen przed oczy jej się nie pojawił,
Świadom był winy, że ją strapienia nabawił.

       1114 Godziło się i jemu przyjść, kiedy Guntera
Przyjmuje i gniew dawny pocałunkiem ściera.
Pewnie byłby się przed nią stawił bez bojaźni,
Gdyby swą radą mąk jej nie zadał i kaźni.

       1115 Nigdy ugody bardziej łzami nie oblano
Między krewnymi; w żalu nad niezapomnianą
Stratą, oprócz jednego, wszystkim przebaczyła,
Jeno mordercę męża z zgody wyłączyła.

       1116 Niedługo potem oni umieli przesadzić,
Że Krymhilda swe skarby kazała sprowadzić
Z ziemi Niblungów; do niej należał szafunek
Tego złota, bo to jej ślubny podarunek.

       1117 Po skarb się wybierali Giselher z Gernotem,
Ośm tysięcy mężów miało się tem złotem
Obładować, z jaskini przywożąc go skrytej,
Kędy pod Alberyka strażą był ukryty.

       1118 A gdy po skarb spieszących ujrzano, jak biegli,
Alberyk do przyjaciół rzekł, co skarbu strzegli: