„Wzbraniać skarbu nie możem, nie mamy doń prawa,
„Gdyż należy się ślubna królowej wyprawa.
1119
„Ale nigdyby pewnie nie przyszło do tego,
„Gdybyśmy nie stracili płaszcza cudownego
„Z Zygfrydem razem; onby pomódz mógł zbawiennie,
„Ale go mąż Krymhildy brał na się codziennie,
1120
„I niestety korzyści nie odniósł stąd wiele,
„Że nam płaszcz on cudowny odebrał tak śmiele
„I kraj zwojował cały!“ — Tak do siebie mruczy
Wierny klucznik i smutno idzie szukać kluczy.
1121
Stali męże Krymhildy i krewniaków spor
Pod górą, — ano skarb już wynoszą i biorą
Na statek, co na morskiej kołysał się fali,
Potem z nim w górę Renem do dom pojechali.
1122
A można o nim dziwy słyszeć niewymowne:
Dwanaście wozów, wszystkie wysoko pakowne,
Siusiało, obracając trzy razy, z pieczary
Wozić przez cztery doby z góry te ciężary.
1123
Było tam jeno złoto i drogie kamienie.
A skarbiec ten ni grzywny nie straciłby w cenie,
Choćbyś z niego świat cały hojnym żołdem wspierał.
— Wiedział Hagen, dla czego skarbu się napierał.
1124
Najdroższa złota różczka leżała pod spodem
Ktoby się na niej poznał, mógłby nad narodem
Każdym władzę mieć, ziemię opanować całą.
Poszło Albryka krewnych z Gernotem niemało.