„Myśleliśmy, iż nie ma złota, ni dostatków,
„A ona cuda robi hojnością swych datków.“
1367
Całych dni siedmnaście wesele szumiało.
Jeszcze o żadnym królu słyszeć się nie dało,
Aby tak hucznie gody odprawował swoje.
Weselni gości nowe otrzymali stroje.
1368
A Krymhilda w Żuławach przy stole biesiadnym
Nigdy z takim orszakiem nie siadła gromadnym,
Bo choć Zygfryd miał dzielnych lenników nie mało,
Przecież nie tyle, ile przed Ecelem stało.
1369
I nikt pewnie z okazyi swojego wesela
Tylu dostatnich, sutych płaszczów nie rozdziela,
Bogatych szub, ni sukni tak poszytych strojnie
Jako Krymhildzie gwoli dawano tu hojnie.
1370
W jej przyjaciół i w obcych jak jeden duch wstąpił:
Żaden swojego mienia drugim nie poskąpił,
Czego jeno kto żądał, to natychmiast dostał,
Aż w końcu z nich niejeden bez okrycia został.
1371
Lecz królowe wspomnienie wzruszyło głęboko
Pierwszych godów, Zygfryda, — łzą jej zaszło oko.
Chciała to ukryć, aby nie spostrzegł kto z gości, —
Bo po niedoli przecież doznała radości.
1372
Lecz wszystkie szczodrobliwe i łaskawe datki
Przewyższył Dytrych; jakie jeno miał dostatki
Z łaski króla, rozdawał hojnie między gości —
Rydygier też nie szczędził nic w szczodrobliwości,