Nieco mu przyprószyła, lecz krzepko go nogi
Długie nosiły, z oka blask mu strzelał srogi.
1735
Wnet po gospodach rzesza rozeszła się cała,
Czeladź Guntera miejsce osobne dostała,
Z rady królowej, co dlań żywi złość ukrytą.
Przez to potem pachołków w gospodzie pobito.
1736
Dankwart jako marszałek zarząd tam prowadzi,
Więc mu król oddał pieczę około czeladzi,
By tam ani napitku nie brakło ni strawy...
W każdej sprawie wygodzie umiał Dankwart żwawy.
1737
Wyszła piękna Krymhilda, za nią cała świta
Naprzeciw, i zdradliwie pocałunkiem wita
Giselhera, dłoń jego do swej biorąc rączki.
To widząc Hagen hełmu poprzyciągał sprzączki.
1738
I rzekł obces: „Po takiem przywitaniu gości,
Wypada nam rycerzom mieć się na baczności,
„Inaczej tu się królów wita, jak wassali, —
„Źleśmy się na te gody podobno wybrali.“
1739
A ona: „Niech was wita, kto was widzieć żądał!
„Nie za wami mój tęskny wzrok zdawna wyglądał.
„Cóż z domu przywozicie mi, co by mnie cieszyć
„Mogło, bym do was miała z powitaniem spieszyć?“
1740
— „Gdybym był wiedział“, Hagen na to jej odpowie,
„Że wam w gościnę dary mają wieźć panowie,
„Toć bym się tem nie bardzo był jeszcze zubożył,
„Gdybym wam w waszej ziemi podarunek złożył.“