Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/289

Ta strona została przepisana.

       1833 Siadł sobie na kamiennej ławie podedrzwiami,
Ten grajek najdzielniejszy pomiędzy grajkami,
A kiedy z skrzypek słodkie popłynęły dźwięki
Wszyscy mu towarzysze jęli składać dzięki.

       1834 Brzmiały struny, po domu rozległy się tony,
Boć on w sile i w sztuce równie wyćwiczony,
To znów druhom tak słodko, mile kwilić zacznie,
Iż zapomniawszy troski, zasypiali smacznie.

       1835 A gdy spostrzegł, że wszyscy spoczęli w uśpieniu,
Złożył skrzypki, tarcz znowu zwiesił na ramieniu,
Wyszedł z domu, na straży stanął podedrzwiami,
By gości przed Krymhildy bronić rycerzami.

       1836 O północy lub może nieco przed północą
Ujrzał Volker, jak przed nim szyszaki migocą
W dali pośród ciemności. Była to gromada
Mężów Krymhildy, obcym gościom szkodzić rada.

       1837 Więc rzekł grajek: „Słuchajcie, druhu mój Hagenie!
„Wypada nam ze sobą podzielić strapienie:
„Widzę, iż ku nam zbrojni mężowie nadchodzą,
„Jeżeli się nie mylę, na nas oni godzą“

       1838 — „Niech przyjdą bliżej!“ Hagen na to mu odrzecze,
„Nim nas spostrzegą, pierwej zrąbią nasze miecze
„Hełm niejeden, gdy na nich spadniem niespodzianie,
„Powrócą do królowej w nieszczególnym stanie.“

       1839 Lecz jeden z napastników obaczył zawczasu,
Że przy drzwiach straż, więc szybko rzecze bez hałasu: