Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/29

Ta strona została przepisana.

„Matko, po cóż te płacze i niewczesne trwogi?
„Znasz mnie przecie? Mnie żadne nie przestraszą wrogi!

       62 „Raczej mi na wyprawę racz sposobić odzież,
„Byśmy w burgundzkiej ziemi, ja i moja młodzież,
„Mogli wystąpić jako dostatni rycerze,
„A wdzięczny za te trudy podziękuję szczerze!“

       63 Więc matka wreszcie rzecze: „Kiedy wola taka,
„Cóż robić? Nie poskąpię szat dla jedynaka
„I przystroję was pięknie, ciebie i drużynę,
„I dam zapas na drogę w daleką krainę!“

       64 Skłonił się matce Zygfryd: „Nie chcę ja orszaków
„Licznych, ni wielkiej służby, tylko cnych junaków
„Dwunastu, a tych, matko, szaty miej w pamięci,
„Bo radbym wnet obaczyć, jak się sprawa święci!“

       65 Wnet zasiadły niewiasty i w nocy i we dnie
Bez spoczynku nad igłą, — szyły niepoślednie
Stroje dla królewicza, a był zapas duży, —
Bo go nie mogło odwieść nic od tej podróży.

       66 Król Zygmunt zaś ozdobne rozkazał dać zbroje,
Kiedy z ojczystej ziemi mieli jechać woje, —
Więc rozdano drużynie pancerze błyszczące
I szyszaki stalone i puklerze lśniące.

       67 A kiedy już zabłysnął poranek wyprawy,
Znowu w sercach się troski wszczęły i obawy,
Czyli kiedy w ojczyste powrócą rubieże.
A tam szaty i zbroje ładują rycerze.

       68 Mieli rumaki dzielne i rzędy złociste,
Dusze pełne odwagi i miny sierdziste, —