Gdzie się tarczami starli dworzanie Guntera, —
Jego drużyna pochwał nie mało uzbiera.
1880
Igraszka się toczyła w wesołej ochocie,
Aż konie się pławiły prawie w białym pocie,
Co w kroplach po czaprakach spływał aż z pod siodła.
Drużyna swojej sztuki na Hunnach dowiodła.
1881
A dzielny grajek Volker rzecze do swych druhów:
„Do napaści odwagi brakło u tych zuchów!
„Tyle słyszałem o ich wielkiej ku nam złości,
„Toćby lepszej nie mogli znaleść sposobności.“
1882
A potem mówił znowu: „Do stajni by może
„Zaprowadzić już konie, przy stosownej porze
„Harc później ponowimy, nim wieczór nastanie;
„A może z ust królowej usłyszym uznanie.“
1883
Aż tu nadjechał ku nim jeden z taką butą,
Iż z Hunnów żaden równie nie wystąpił suto, —
Pewnie nań gdzieś kochanka patrzała z okienka,
Bo jechał wystrojony ku nim, jak panienka.
1884
A Volker rzecze: „Dobra zdarza się igraszka!
„Muszę ugodzić tego trefionego gaszka.
„Nic nie pomoże, musi za swoje otrzymać!
„Nie dbam, czy na to będzie królowa się zżymać.“
1885
— „Gwoli mnie dajcie pokój temu!“ — król się wdaje —
„Jeżeli my zaczniemy, każdy nas połaje;
„Raczej niechaj zaczepka z ich się pocznie strony.“
— Jeszcze Ecel wciąż siedział u boku swej żony. —