Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/30

Ta strona została przepisana.

Niełatwo byś dzielniejszych poczt zebrał junaków! —
Już chciał się żegnać Zygfryd i dosiąść rumaków.

       69 Jeszcze go chciał wstrzymywać król i we łzach matka,
Lecz Zygfryd przy zamiarze wytrwał do ostatka
I pocieszał strapionych: „Otrzejcie łzy, mili,
„O mnie trwożyć się przecież nie trzeba ni chwili!“

       70 Żal ścisnął mężów serca, niewiasty płakały,
Snać im serca przeczuciem wieszczem powiedziały,
Że wyprawa ta wielu przetnie życia wątek.
— Płacz był słuszny, bo nieszczęść i łez tu początek.

       71 Siódmego dnia już konie po nadreńskim piasku
Stąpały ku Wormacyi. W pozłocistym blasku
Lśnił dzielny poczt Zygfryda, błyszczał rząd bogaty,
Spokojnie a wspaniale sunęły bachmaty.

       72 Świecą się w słońcu jasno szerokie puklerze,
Błyszczą hełmy ozdobne. — W Guntera rubieże
Wjeżdża dworno i huczno Zygfryd, wojak śmiały, —
Nigdy tu nie zajeżdżał poczt tak okazały.

       73 Ku ostrogom się ostre zwieszały koncerze,
W rękach długie oszczepy dzierżyli rycerze
A Zygfryda kopia gruba na dwie piędzie
Z ostrym grotem, — straszliwe śmierci to narzędzie.

       74 W ręku wodze złociste, — bogate, jedwabne
Na koniach napierśniki, — stroje sute, zgrabne —
Ludzie gapią się wszędzie patrząc na rycerzy,
A na ich powitanie liczny orszak bieży.

       75 Dzielnych wielu przypadło dworzan ów do gości
I witało imieniem Ich królewskich Mości —