Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/302

Ta strona została przepisana.
XXXII.
Jak Bledelina ubito.

       1919 Tymczasem Bledelina męże się zbierali;
W tysiąc zbrojnych ruszyli, kędy zasiadali
Przy stołach pachołkowie pod okiem Dankwarta.
Wnet się sprzeczka i zwada poczęła zażarta.

       1920 Kiedy Bledel się zjawił przy stole biesiadnym,
Marszałek go ukłonem powitał układnym:
„Witajcie w tej gospodzie, możny Bledelinie!
„Dziwo, co was tu ku nam przyprowadza ninie.“

       1921 — „Nie witaj mnie,“ rzekł Bledel, „bo moje przybycie
„Znaczy, iż ci natychmiast przyjdzie stracić życie.
„Ciebie i wielu innych czeka ta zapłata
„Za to, że Zygfryd zginął z ręki twego brata.“

       1922 — „Ależ panie,“ — rzekł Dankwart, — więc na to zakrawa,
„Że nam zgubą zagraża ta nasza wyprawa?
„Ja młodzieniaszkiem byłem przy Zygfryda zgonie, —
„Czem się więc naraziłem króla Ecla żonie?“

       1923 — „Ja ci objaśniać bliżej nie będę przyczyny.
„Z Guntera i Hagena pochodzisz rodziny —
„Brońcie się nieszczęśliwi! Nikt nie ujdzie zdrowy!
„Wasza śmierć niech ukoi smutek mej królowej!“

       1924 — „Jeśli na to nalegasz, żal mnie jeno zbiera,
„Żem prosił, — szkoda było!“ — Dankwart mu odpiera,