Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/36

Ta strona została przepisana.

       111 Król się zdziwił i wszyscy zdumieli rycerze,
Zkąd się w onym młodzieńcu zuchwała myśl bierze,
Taka żądza zdobyczy, tak harda przemowa, —
Gniew im lica zapalił, gryzły ich te słowa.

       112 „Cóżem to ja zawinił“ — król zawoła żywo —
„Abym tracił ojcowską spuściznę poczciwą
„Ze wstydem i dla tego, że twa siła znana?
„Chybabym był niegodzien rycerskiego miana!“

       113 — „Próżne słowa!“ — zawoła Zygfryd — „nuż do broni!
„Niechże twe ramię kraje i grody zasłoni!
„Inaczej biorę wszystko, lecz gdy w walce zginę,
„Ty zajmiesz bez oporu całą mą krainę!

       114 „Twe dziedzictwo i moje stawmy przeciw sobie,
„Kto zwycięży drugiego, weźmie ziemie obie,
„I szeroko i krajem i ludem zawładnie!“
Ale Hagen i Gernot odradzali snadnie.


       115 Ten wdał się w rzecz: „My chcemy panować spokojnie,
„Nie pragniemy zdobyczy, nie myślim o wojnie!
„Szkoda życia dla łupu. Mamy ziemi mnogo,
„Do nas z prawa należy, więcej do nikogo!

       116 Rycerze też zaledwie gniew swój hamowali,
A Ortwin z Metzu nie mógł powściągnąć się dalej
I zawołał: „Cóż godzić? wszak tu nie ma winy!
„Zygfryd wyzwał na rękę króla bez przyczyny!

       117 „Ale choćbyście waszej nie mścili urazy,
„A choćby Zygfryd rzeszę większą i sto razy
„Przywiódł z sobą, niech ze mną spróbuje się śmiałek!
„Zmuszę go, by zaprzestał gróźb tych i przechwałek!“