Mieć o nich, choć to wrogi, — (powinnością było,
Posłów szanować) — zanim obliczy się z siłą.
153
Rozmyślał król, co począć, a troska mu czoło
Ciężką chmurą zaległa. W tem nadbiegł wesoło
Młody Zygfryd, — o wojnie nie słyszał nic jeszcze
I pytał króla, zkąd te smutki w nim złowieszcze:
154
„Dziwo, że wy, mój królu, pierwszy do zabawy
„I wszelakiej ochoty, dla jakowejś sprawy
„Oblicze przysłonili czarną smutku szatą!“
A mądrze mu wytrawny rzecze Gunter na to:
155
„Toć nie mogę każdemu mówić, co mnie boli
„I dręczy. Temu tylko zwierzam się w niedoli,
„Co wiernym zawsze druhem mi i sprzymierzeńcem!“
Zygfryd bladł, to znów twarz mu płonęła rumieńcem,
156
Wreszcie rzekł: „Jam ni razu nie zawiódł was przecie;
„Więc pomogę i teraz, gdy troska was gniecie.
„Potrzeba wam przyjaciół? Liczcie na mnie śmiało,
„Pomogę wam z honorem zakończyć rzecz całą!“
157
— „Niech ci za dobre słowo zapłaci Bóg w niebie!
„A chociażbyś mi pomódz nie zdołał w potrzebie,
„Dość mi, żeś tak gotowy stać przy mnie w niedoli:
„Może Bóg mi się kiedy odwdzięczyć pozwoli.
158
„Teraz powiedzieć mogę, czemu jestem smutny:
„Wypowiedział mi wojnę przez posły wróg butny,
„Ziemie mi chce najechać, kraj zabrać i grody, —
„Takich wieści jam nigdy nie odbierał wprzódy.“