Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/48

Ta strona została przepisana.

       193 Tymczasem do obozu powiódł Zygfryd śmiały
Jeńca, kędy burgundzkie szyki go czekały,
I oddał w straż Hagena. Radość ze zwycięstwa
Podniosła ducha w wojsku i dodała męstwa.

       194 A już Zygfryd rozkazał chorągiew przytroczyć
I wołał: „Trzeba więcej krwi jeszcze utoczyć,
„Nim zgaśnie słońce, chyba że sam w boju zginę!
„Nie jedne my dziś saską zasmucim dziewczynę.

       195 „Za mną, męże z nad Renu! Za mną, wojowniki!
„Powiodę was, gdzie stoją Liudgera szyki, —
„Ujrzycie, jako hełmy pękają od ciosu
„Chrobrej ręki, — dziś wrogom nie zazdroszczę losu!“

       196 Już Gernot na koń siada, a z nim wierna rzesza,
Bieży cny grajek Volker, uchwycić pospiesza
Swą chorągiew i staje z nią na wojska czele,
Za nim czeladź do walki szykuje się śmiele.

       197 A było ich nie więcej, jak tysiąc wojaków
I dwunastu rycerzy. A kurz się ze szlaków
Wzbił w górę, gdy przez saską jechali ziemicę, —
Lśnią tarcze, błyszczą zbroje, świecą się przyłbice.

       198 Lecz już się przybliżały do nich wrogie szyki,
Ostre miecze dzierżyli w ręku wojowniki
A władali też nimi walecznie w zawody,
Idąc w bój za ojczyznę, za ziemie i grody.

       199 Wiodą wojska wodzowie, dwóch królów hetmany
A Zygfryd w bój pomyka, za nim huf dobrany
Mężów, co dlań ojczyste rzucili Żuławy.
Wpadli na wrogów szyki: dzień się począł krwawy.