Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/51

Ta strona została przepisana.

Mężny Zygfryd i Sasów król, Liudger śmiały,
W zgiełku, kędy oszczepy najgęściej padały.

       214 Wnet od pchnięcia Zygfryda pękła przeciwnika
Tarcza, pewny zwycięstwa młodzieniec pomyka —
A dzielnych Sasów wiele srodze rannych jęczy,
Bo i Dankwart nie szczędził w pancerzach obręczy.

       215 Wtem dostrzegł król Liudger na tarczy koronę,
Zygfryda godło, — zaczem porzucił: obronę:
Wiedział, że temu nic już oprzeć się nie zdoła
Więc na przyjaciół głosem potężnym zawoła:

       216 „Zaniechajcie już walki, i wy i drużyna!
„Oto Zygmuntowego obaczyłem syna,
„Zygfryda, co w swej sile wielkiej znalazł chlubę!
„Bies go chyba przeklęty przyniósł nam na zgubę!“

       217 Kazał skłonić chorągwie, i zaprzestać boju
I prosił, by zwycięzca nie wzbraniał pokoju;
Otrzymał go, lecz jeńcem miał pójść przed Guntera.
Zgromiła go Zygfryda ręka, bohatera.

       218 Zaczem wszyscy przystali, by zaniechać wojny;
Dziurawe hełmy, tarcze, i czem kto był zbrojny,
Musieli złożyć, każda zbroja była krwawą,
Po każdej krew pociekła za Burgundów sprawą.

       219 Każdy jeńca do woli z pobitych wybierał,
Gernot jeno z Hagenem baczył i dozierał,
Aby rannych na nosze złożono, a z niemi
Pięćset rycerzy wiedli w plon do swojej ziemi.

       220 Zwyciężeni do Danii wracali w boleści,
I Sasi wielkiej w walce nie zyskali części
Nie było się czem szczycić ni pochwalić w domu,
Płakali i poległych i własnego sromu.