Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/58

Ta strona została przepisana.

       264 Kazała piękne szaty zdobić złotem hojnie,
By niewiasty i panny swe odziać przystojnie,
Niepoślednio przybrała też rycerską młodzież
I dla gości wspaniałą przyrządziła odzież.

V.
Jak Zygfryd Krymhildę po raz pierwszy obaczył.

       265 Zjeżdżają się dzień po dzień ku Renu topieli
Rycerze na igrzyska ochotni, weseli.
Król zaprosił, a droga nie straszy daleka,
Bo dar suty, koń z rzędem, każdego tam czeka.

       266 Pomyślano zawczasu, gdzie się kto umieści,
A było o czem myśleć, bo jak niosą wieści,
Trzydziestu i dwóch książąt przybyło na gody!
Więc kobiety do gości stroją się w zawody.

       267 Giselher pierwszy z drogi licznych gości wita,
Z nim Gernot i przyboczna obu braci świta;
Swój czy obcy uprzejme znalazł powitanie, —
Uczcić gościa, rycerskie każe przykazanie.

       268 Jadą rycerze! Złote połyskują siodła,
Błyszczą rzędy wspaniałe, lśnią puklerzy godła,
Bo każdy na te gody, jak mógł, tak się stroił.
Przybywał też niejeden, co się z ran wygoił.

       269 A i ci, co leżeli poranieni srodze,
Zapomnieli o bólu i śmiertelnej trwodze.
Precz ze smutkiem! W niepamięć stracone nadzieje,
Każdy na obiecane cieszył się turnieje.