Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/59

Ta strona została przepisana.

       270 Wszak gościna zasobna, zabawy nie braknie,
Wszystkiego w bród, bez liku, czego dusza łaknie.
Szczęśliw każdy i każde uśmiechnięte lica,
Brzmiała radością cała Guntera dzielnica.

       271 W Zielone Święta rano i gwarno i ludnie
W mieście, bo się zjechało postrojonych cudnie
Na te gody rycerzy z pięć tysięcy może,
Więc harce i zabawy wszczęły się na dworze.

       272 Gunter miał rozum bystry i od dawna wiedział,
Dla czego młody Zygfryd w jego ziemi siedział,
Że wdzięk siostry, nieznany jeszcze, a przez ludzi
Wysławiany, w rycerzu żar miłosny budzi.

       273 Właśnie Ortwin królowi przymówił się prawie:
„Panie, jednej nam rzeczy brakuje w zabawie!
„Niechby tu i dzieweczki przyszły! Wszak się niemi
„Godnie poszczycić możem w tej ojczystej ziemi.

       274 „A cóżby nam rycerskie życie osłodziło,
„Gdyby dziewiczych wdzięków na świecie nie było?
„Baczcie, o królu, siostrę zaprosić do sali!“
A rycerze radośnie mu potakiwali.

       275 „Niech będzie wasza wola!“ Gunter mu odpowie.
Wielce się ucieszyli przyjezdni panowie
A król co prędzej matce i siostrze obwieści,
By przybyły i orszak przywiodły niewieści.

       276 Więc dziewczęta nuż szukać, nuż biegać, otwierać
Pełne skrzynie i szafy; — było w czem przebierać,
Bo tam haftów i kolców dość w zamczystej skrzyni.
Strój świetny piękność zdobi i świetniejszą czyni.

       277 A młodzieńcy zapałem rozgorzeli takim,
Że każdy, by się w oczach kobiet ladajakim