Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/61

Ta strona została przepisana.

       285 Pomyślał: „Czy być może, by węzeł dozgonny
„Mnie te wdzięki przeznaczył? Szał to chyba płonny!
„Ale zrzec się? Nie! Raczej rozbrat z życiem całem!“
To bladł, to znów pokraśniał pod myśli nawałem.

       286 A tak pięknym był dzielny Zygmuntowic ninie,
Jakby go świadom sztuki mistrz na pergaminie
Wymalował, bo szczęściem i trwogą miotana
Cudownym wdziękiem postać zakwitła młodziana.

       287 Lecz już torują drogę dla niewieściej rzeszy.
Cofa się tłum i na bok ustąpić się spieszy
Rozradowawszy serce, nasyciwszy oczy.
A grono niewiast skromnie śród rycerzy kroczy.

       288 Gernot z cicha do króla przemówi w te słowa:
„Jest jeden, miły bracie, co wam w sercu chowa
„Miłość i drużbę wierną, toć i nam wypada
„Odwdzięczyć mu się za to, — niezgorsza to rada.

       289 „Nie zaszkodzi, gdy siostrze Zygfryd się pokłoni
„A ona go powita. Niech przystąpi do niej,
„Za usługi niech słowo usłyszy łaskawsze
„Z ust dzieweczki, a ręczę, już on nasz na zawsze!“

       290 Król nie wzbronił, więc kilku podeszło z drużyny
Do Zygfryda, radosne niosąc mu nowiny:
„Za wolą króla cześć was czeka znakomita!
„Przystąpcie, bo królewna głośno was powita.“

       291 Zadrżało młode serce, znikła z czoła bladość,
Zajęła duszę czysta, niezmącona radość:
Co w marzeniu tajemnem kryje się i chowa,
Mają ziścić kochanki powitalne słowa.