Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/63

Ta strona została przepisana.

„Niejeden za to padnie trupem z jego dłoni.
„Niech tam Bóg mojej ziemi przed Zygfrydem broni!“

       299 Tymczasem dla królewnej pośród gości tłumu
Drogę utorowano, — miała iść do tumu.
Młódź ruszyła, by w mury kościoła się dostać,
Więc Zygfrydowi przyszło z królewną się rozstać.

       300 Odeszła wreszcie pośród niewiast swoich grona
Cudna krasą, a za nią z niejednego łona
Wyrywa się tęsknota, płyną żądze, chęci, —
Jej uroda rycerzy raduje i nęci.

       301 Ledwie doczekał końca kościelnych obrzędów
Zygfryd, bo się nie mało cieszył z losu względów.
Że ukochana miłem rzuciła nań okiem.
Rozgorzał jeszcze bardziej pod spojrzeń urokiem.

       302 Wybiegł pierwej z kościoła. Gdy wyszła dziewica,
Znów do niej dopuszczono cnego królewica
A ona już mu śmielej dziękować poczęła,
Że tak chlubnie dokonał wojennego dzieła.

       303 „Bóg wam zapłać, Zygfrydzie“ — rzecze dziewczę młode,
„Za wojenne usługi! Macie też nagrodę
„W przyjaźni mężów, co wam niosą ją radośnie“.
Zygfryd słuchał i patrzał w jej oczy miłośnie.

       304 I rzekł: „Wierne wam służby przysięgam na wieki
„I pierwej na spoczynek nie zmrużę powieki,
„Aż spełnię, co każecie, póki życia stanie,
„By zyskać waszą miłość i przychylne zdanie“.

       305 I tak przez dni dwanaście, póki trwały gody
Przy królewnie królewicz zabawiał się młody,